Dakha Brakha – relacja z koncertu

Ukraiński zespół, który zdobywa serca słuchaczy daleko poza granicami swojej ojczyzny. Zapraszają ich na występy w Europie, Anglii, Ameryce, do takich stacji radiowych, jak BBC, KEXP, NPR.

David Beckham usłyszawszy jedną z ich piosenek postanowił wykorzystać ją w swoim spocie reklamowym.

Zespół składa się z czterech ludzi, podstawę stanowią perkusja, wokal i wiolonczela, pięknie dopełniane przez klawisze. Swój styl opisują jako etno-chaos, dodałbym tu jeszcze pewien etno-blues z narodowym wokalem i odpowiednimi tekstami.

Koncert odbył się w krakowskim Klubie Kwadrat, godzinę przed początkiem przed wejściem ustawiła się porządna kolejka. Publiczność głównie polskiego i ukraińskiego pochodzenia.

Po 30 minutach oczekiwania dostaliśmy się do środka i zacząłem z zainteresowaniem obserwować ludzi. Co od razu rzuciło się w oczy – styl ubioru, był bardzo różny, ale wyróżniający się, co przywodziło na myśl to, że zebrana publiczność składała się z ludzi twórczych, kreatywnych i interesujących się kulturą alternatywną w stosunku do mediów masowych.

Oto nadeszła godzina 0, ludzi w klubie zebrało się wielu, wszyscy w oczekiwaniu na “akcję”, na scenie stoją instrumenty podświetlone jasnymi wiązkami w różnych kolorach, wszyscy czekają na muzyków czasem klaskając i wzywając ich, żeby w końcu wyszli 🙂

Nie trzeba było długo czekać, kiedy tylko pojawili się na scenie – publiczność zaczęła szumieć i klaskać z entuzjazmem, co mówiło o tym, że przypadkowych słuchaczy było niewielu, wszyscy wiedzieli, na czyj koncert przyszli 🙂

Muzycy szybko nas powitali, usiedli za instrumentami i według mnie dosłownie zwaliła się ściana dźwięku z pełnym, silnym rytmem i wielogłosowym wokalem, i to 20 sekund po ich wyjściu na scenę 🙂 Szczerze mówiąc początek mnie bardzo wprawił i od razu zachciało mi się ruszać do tańca.

Cały koncert przeleciał w mgnieniu oka, nasycony mnóstwem barw, jasnych i ciemnych, oni umieją zanurzyć słuchacza w medytację, co nie jest dziwne, zaczynali jako muzycy w przedstawieniach teatralnych.

To zwalniali, to przyspieszali rytm, bawili się dźwiękiem, wprawiali w trans i wyprowadzali stamtąd w dziki taniec.

Publiczność podzieliła się na dwie kategorie: tych, którzy tańczą i tych, którzy nie tańczą, ja starałem się być w pierwszej kategorii, chociaż było ciasno i staliśmy trochę dalej od sceny, a wszyscy tańczący byli akurat bliżej sceny.

Co tu dużo mówić, trzeba być choćby raz na ich występie, otrzymacie ładunek energii, przesuniecie swoje granice i zdrowo spędzicie czas.

Autor: Denis Amirov
Pomoc przy tłumaczeniu: Agnieszka Kowalska

Post Author: Denis